Tak sobie ostatnio myślałem, że nasze życie składa się z nieprzerwanych spontaniczności i ciągnących się, spełnionych bądź nie, planów. Ale co jest do prawdy lepsze? Który z pedałów mocniej napędza mechanizm trybików życia (mam nadzieję, że nie Raczek-Nieboraczek)? Czy któreś z tych obojga może istnieć, bez egzystencji drugiego? Kobieta sporem stoi – stringi czy majtki? Spodnie czy sukienka? Depilacja czy wyzwolenie? Facet z brodą czy z pieniędzmi? Szkoła czy dyskoteki? Wegetarianie czy weganie? Mało kogo z nas chłopów to obchodzi, ale cóż poradzić z małym Wackiem – po prostu się go ma. Praw natury Pan nie zmienisz i nie bądź Pan głąb. Kobiety też się nie zmienią, ale za to na zmianę upierają się, jak to one, że raz wolą spontanicznych facetów, drugi raz, że ułożonych i poukładanych. Takich ojców. Właśnie, kobiety miały swoją Jokastę i Edypa i te całe kompleksy? To skąd ten pociąg do gości z grubym portfelem i owłosieniem na klacie i plecach? Ale nie o tym, nie o tym. Dość dygresji i przejdźmy do rzeczy. Spontaniczność to naprawdę coś dobrego? No bo czy możemy powiedzieć, że nieumyślne, nagłe i całkowicie niezaplanowane puszczenie pawika na imprezie to powód do samczej egzystencji wśród ponętnej płci pięknej? No, nie wiem. Albo spontaniczne zapłodnienie podczas przypadkowego seksu, na tejże (lubię Kraków) zabawie w rytmie Rihanny i promili taniego wina. Takich spontanów Wam trzeba, moje drogie panie? Albo ni stąd, ni zowąd, bach chcemy iść na mecz z kumplami, zamiast przemierzać sklepy rozmawiając ze sobą: „Co do licha? Znów Kupicha! W innym sklepiku? Po Rubiku! Seksowne skarbie fatałaszki? I tak na starość będziesz jadła kaszki! Po co Ci ten różowy stanik? Chcesz mieć, widać, własny kramik!”. Nie takiej spontaniczności u nas szukacie, pewnie same powiecie. I przyznam rację, no bo co mam zrobić. Spontan to spontan. Wolicie zapewne jak się Was niespodziewanie całuje, równie nieoczekiwanie łapie za rękę w parku, albo daj Boże, kupuje kwiaty, szykowne kolczyki, albo zaprasza do restauracji. Oburzone rzucicie – „no to zaplanujcie te wszystkie rzeczy!”. Ale kiedy my marzymy i układamy jak puzzle układankę pt. „Kochanie! To będzie twój seks stulecia” to wy, niby całkowicie spontanicznie odpieracie atak „weź, głowa mnie boli. Obejrzyj Ani Mru Mru na dwójce”. No to my myk ani mru, mru i mamy kabaret. Albo zaplanujemy sobie, by złapać was za pupcie (cii może czytają to dzieci) właśnie teraz, by pokazać, że nas kręcicie, jesteśmy odważni, a wy jesteście nasze, to tylko plask i trzask słychać po pustym już mieszkaniu. Że świnia, że łajdak, że pedał (nie wiem dlaczego, ale wobec płaczącego Pi(e)róga i ww. Homara to modne sformułowanie, a kobieca pogoń za trendami nie zna granic). Zastanawiam się więc i dumam, pocierając sparzone od dymu oczy. Co jest wartością samą w sobie. Gdzie zacierają się granice, a gdzie tak naprawdę one się zarysowują? To może lepiej, jak trochę jest tego, trochę tamtego? Tak jak na przykład podczas zaplanowanej na niedzielne popołudnie podróży do Powsina, jakiś nieogolony i śmierdzący kanar niespodziewanie wlepi nam mandat za brak posiadania ważnego bilety? Nie, nie lepiej. Albo w trakcie owejże (nie ma takiego słowa, ale naprawdę lubię Kraków) trasy, nagle powiecie spontanicznie „Spałam z Jarkiem”? Jeżeli chodziłoby o mnie i o tego Jarka, to dla niego lepiej i pogratulowałbym mu pierwszej kobiety od niepamiętnych czasów, a dla mnie lepiej, bo miałbym pretekst do zerwania z nic nie znaczącym, chodzącym egzemplarzem Cosmo i niczym tą „gazetę” wyrzucił do śmietnika pamięci. To jak Panie i Panowie? Na planie czy na spontanie? Bo, oto w istocie tego tekstu jest pytanie.
Hmm, czytam tego Twojego bloga Bo myslałam ze moze cos z tego bedzie, cos innego, buntowniczego, oderwanego od rzeczywistości i życiowego zarazewm, jednym słowem cos z jajem, ale niestety, zamiast jaj, klapa, obwisły Wacek nawiązując do posta. Wydaje Ci sie że jesteś "Pyskaty, złośliwy zgrywus", olewający innych, oryginalny i ponadprzeciętny, pozujesz na takiego ale moim zdaniem jesteś żałosny i wyraźnie masz problemy z kobietami.Pojęcia nie masz o kulturze a chcesz uchodzic za krytyka, do pięt nie urastasz Raczkowi a go krytykujesz, ogarnij sie chłopcze i nie startuj tam gdzie nie masz szans, zajmij sie lepiej prowadzeniem grona, i wklejaniem kolejnych szpanerskich zdjeć ze swoimi "wariatami". fajny ten internet, nie? ale nie każdy musi sie w nim udzielać
OdpowiedzUsuńoo urażona feministka? ślę pokłony. Śpieszę powiedzieć, że z kobietami na razie sobie radzę, ale dziękuję za troskę - niech zgadnę masz 15 lat i uzywasz juz perfum mamy? a co do "wariatów".. a mam już jakieś zdjęcia z nimi? Proponuję trochę dystansu, albo nie czytania mojego bloga i wrócenie do Joya. Czy co Ty tam czytasz..
OdpowiedzUsuńno no... 1 komentarz i juz widac ze troll po obu stronach
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że w Polsce "artyści" przyjmują krytykę (bardziej lub mniej konstruktywną) ze spokojem. Jak zwykle najlepszą obroną jest atak, żałosne. Trochę wspomnianego dystansu, no i szacunku zarówno dla autora, jak i czytelników.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej DingDong masz rację. Uniosłem się niepotrzebnie. Za co przepraszam zarówno magduske3600, jak i innych.
OdpowiedzUsuńMam 15 lat? świetnie, ale to Ty w takim razie zniżasz sie do mojego poziomu i prowadzisz gówniarskie pyskówki na własnym blogu.prowadzisz bloga sam dla siebie, bo na pewno zauważyłes że nikt tu nie wchodzi jaki więc masz w cel w odstarszaniu jedynego czytelnika, nawet jeśli jest niepochlebny?oceniasz ludzi, więc też daj sie im ocenić. Naprawde wazne jest ile mam lat? myslisz że jabym miała 30 to bym sie zachwyciła Twoimi tekstami? zawsze tak banalnie podchodzisz do życia? żyj złudzeniami, zastosuje sie do zalecenia i nie bede wchodzic na bloga, ale czy o to Ci chodziło? ps feministki nie czytają Joya
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie geneza Twoich pejoratywnych postów. Rozumiem, że można mieć odmienne spojrzenie na pewne sprawy, ale jeżeli już krytykujesz, to rób to w sposób rzeczowy i konstruktywny. Ty natomiast pozujesz na zwykłą różową dupę, która lubi wylewać swoje frustracje w internecie... Jeśli się nie podoba, to poczytaj Cosmo.
OdpowiedzUsuń